Za literówki, błędy stylistyczne itp. przepraszam :)
To było na konkurs menedżerski do jakiegos klubu ;)
I dopiero wpadłam na pomysł upublikowania tej 'opowieści' ^^
Była noc. Strasznie ciemna noc. Ann szła chodnikiem którym (na szczęśie) opiekowały się latarnie.
Nagle dziewczyna poczuła czyjąś obecność, szła na bal maturalny w jej urodziny - co za wtopa! I to jeszcze bez faceta!- odwróciłą się nerwowo i zlustrowała całą okolicę - nic. Przeczesała niesforne kosmyki, opadające jej na twarz, ręką i szła dalej. Ujrzała już gmach budynku w którym miał się odbyć bal pod idiotycznym motywem przewodnim : 'Kopciuszek'. Sama by nie poszła ale jej najlepsz przyjaciółka , Lucy, wręcz kazała jej iść. No trudno, Lucy się nie odmawia. A teraz szła w długiej, kiczowatej sukience i diademem (oczywiście wszystko od Lucy, bo sama jeansy i topy).
Nie wierzyła że zamiast iść na dyskotekę urodzinową, idzie na bal maturalny.
Znowu poczuła na plecach to dziwne uczucie, miała się już odwrócić kiedy :
-Cześć, Ann - powiedział niesamowicie seksowny facet. Miał śliczne ciemne loki, i oczy w których utonęła, tak błękitne.
-Hej, skąd znasz moje imię? - zaciekawiła się, wydawało jej się że nigdy go niespotkała, w końcyu chłopcy w ogóle nie zwracają na nią uwagi, choć jest ładna. Ponieważ cycki Gabrielli Qaeliy zasłaniają im oczy.
-Znam wiele rzeczy, wiele imion, wielu ludzi, jak i Ciebie - powiedział tajemniczy przystojniak - Widzę że nie masz partnera na bal, czy pozwolisz?
-Co?- nie rozumiała- A jasne, możesz mnie zabrać na bal.
Idiotko! Zapadnij się lepiej pod ziemię! mówił ,jak zawsze kiedy robi z siebie ofiarę, głos w jej gowie.
-Jestes stąd? - zapytała Ann, choć pare sekund później uświadomiła sobie jak to głupio zabrzmiało.
-Nie.
-Taa, tak myślałam.
Kiedy doszli już na salę, Nieznajomy zapropoował jej taniec. Ann nie umiała tańczyć, ale znów utonęła w głębi jego oczach i zgodziła się.
Kiedy tak tańczyli, on powiedział :
-Jestem Carol
-A ja Ann - powiedziała.
Przystojniak Carol właśnie z tobą tańczy powiedz coś! rozkazała sobie, ale nie potrafiła robić nic więcej niż tylko patrzeć na jego oczy i truchtać zanim (wspominałam że nie umiała tańczyć?).
Wyglądali razem ja dostojny książe i pastereczka. On : taki wyrafinowany, ona : skromna i nieporadna, nawet trochę zawstydzona.
Kiedy skończyli taniec, on zapytał :
-Może wyjdziemy na balkon, strasznie duszno
-Taaak- powiedziała nic nie rozumiejąc, ale zgadzając się
Przeszli na balkon, była bezgwiezdna noc. Ogarniały ich egipskie ciemności.
Nagle on pocałował ją, ona westchnęła, potem zaczął obdarowywać ją pocałunkami trochę niżej , ą
aż doszedł do jej szyi. Wtedy powiedział :
-Kochanie, tak mi przykro że musimy zakączyć znajomośc! - powiedział sarkastycznym tonem.
Ann, kiedy to usłyszała chciała się wyrwać, ale nie zdążyła. Poczuła tylko ostry ból w szyi, Carola przylegającego do jej przegubu, a potem upadła na podłogę, nic już nie czuła. Widziała tylko ciemność, a Carol ulotnił się, poprostu wyparował. Parem godzin później ciało Ann, całe we krwi z gigantyczną dziurą w szyi , znalazła Lucy i rozpłakała się.
Eh to było świetne masz talent do pisania :)
OdpowiedzUsuńPowinnas pisac książki ! Swietna opowieść . ! Nawet bym niepomyślałam że tak to się skończy .. BraVo !
OdpowiedzUsuń